***
- Co? Co się dzieje ? Która godzina ? - mówiłam trochę zmieszana tą sytuacją.
- Jest 8;00, ktoś do Ciebie przyszedł... Stoi pod drzwiami - Adrien miał dziwną minę, tak jakby przeczówał coś złego.
- No dobra, ale kto? Jest poranek, już ide... daj mi chwilkę na ogarnięcie się.
- Jakiś facet, bardzo wysoki na pewno 190 cm wzrostu, przy kości, brunet, mulat, lekki zarost na twarzy, ma około 22 lata. Dobra powiem mu tylko szybko, spiesz się... - brat wyszedł z pokoju.
"Kto? Jaki facet? Żadnego nie znam, na pewno jakiś od Mike'a, jaki palant, mówiłam mu żeby nie sprowadzał do mojego domu żadnych mężczyzn, jeszcze sąsiedzi się zorientują, wtedy dopiero będzie."
- Dzień dobry... - powiedziałam nieśmiało, po czym wyszłam na zewnątrz zatrzaskując drzwi. - proszę tędy - poszłam za dom a nieznajomy ruszył za mną. - proszę siadać...
- Cześć... jestem Serafim - wyciągnął do mnie prawą dłoń.
- Przepraszam, ale z klientami nie jestem na "ty". Może się Pan streszczać... nie mam za dużo czasu, a dla mnie każda chwila jest cenna. - powiedziałam spontanicznie będąc pewna, że mężczyzna siedzący koło mnie jest facetem skierowanym tutaj od Grubego Mike'a.
- Jaki klient? - spytał niezrozumiale.
- Niech Pan nie udaje, przysłał Pana Mike? Prawda?- nic z tego nie rozumiałam...
" Nie, nie, nie... tylko nie to, jeśli on nie jest klientem to kim jest? Jezu teraz pewnie myśli, że jestem jakąś dziwką, a to tak nie jest, kurde wszystko muszę zakopać, jaka jestem głupia. Brawo Sophie!"
- Człowieku tylko po to zdzierałeś mnie z łóżka?- powiedziałam wkurzona - potrafiłeś znaleźć mnie to znajdziesz i Camill... - nie zastanawiając się wstałam i ruszyłam w kierunku drzwi Dowidzenia! - krzyknęłam.
- EJEJEJEJEJEJ! Stój proszę! - przystojny mężczyzna ruszył w moją stronę.
- Co?! Mam ważniejsze sprawy Serafim.
- To ja już nie rozumie, jesteśmy na "ty" czy nie jesteśmy ?- uśmiechnął się.
" Przyznam, że uśmiech to on ma boski, Camill wyczaiła w końcu jakąś ciekawą sztukę.
Camill to moja przyjaciółka od dzieciństwa, kocham ją jak siostrę, nie chciałam mu podawać numeru telefonu ani adresu zamieszkania bo wiedziałam, że jeśli Camill zniknęła gdzieś pośród tłumu po rozmowie z przystojniakiem i nie dała żadnego kontaktu ani namiarów, to najprawdopodobniej był to kosz z jej strony. Dziewczyna jest na prawdę urokliwa, każdy facet chce z nią chodzić, zawsze jej tego zazdrościłam, ona ma tate, mamę i brata, podobnie jak ja, kiedy mój tato odszedł wszystko między naszymi rodzinami się jakoś rozstało, tylko ja i ona utrzymujemy w miare solidne kontakty."
- Nie nie najpierw powiedz mi co i jak z Camill.- zagrodził mi drzwi.
- Człowieku zrozum! Jeśli Camill nie przekazała Ci swojego numeru ani żadnych namiarów i zniknęła TO BYŁ KOSZ - podkreśliłam ostatnie 3 słowa.
- Sophie jestem koszykarzem i wiem jak wygląda kosz... tak więc dasz mi ten numer ?
- Nie, nie dam... najwidoczniej do niej nie pasujesz, albo nie jesteś w jej typie jak sobie wolisz. Teraz Cześć i odsuń się od drzwi. - chłopak zszedł ze schodka i poszedł bez pożegnania, ze spuszczoną głową.
- Nie przejmuj się, będzie inna ! - krzyknęłam.
Weszłam do domu.
- I kto to był ? - Adrien od razu zaczał zalewać mnie pytaniami.
- A gościu od Camill... - westchnęłam - Ona to ma fajnie, chłopaki, chłopaki i jeszcze raz chłopaki do tego szczęśliwe życie, wszystko pod dostatkiem.
- Przestań tak mówić Sophie, może nie jesteśmy mega bogaci tylko żyjemy skromnie, ale też powinnaś byś szczęśliwa, że chociaż tak jest jak jest bo mogło być gorzej.
- Dobra wiem, zmieńmy temat. Mama śpi jeszcze ?
- Tak dopiero 8:40, powinna tak długo spać, jest chora musi odpoczywać - stwierdził.
- Masz racje...
Rozmawiałam jeszcze chwilę z bratem podczas śniadania, między czasie mama przewinęła się kilka razy przez kuchnię prosząc Adriena o śniadanie do łóżka. Ja stwierdziłam, że pójdę do Camill, chciałam powiadomić ja o sytuacji zaistniałej dzisiaj rano pod moim domem.
Cały czas w głowie siedział mi ten chłopak, byłam ciekawa kto to i jak się poznali z moja przyjaciółką, jest przystojny, ale nie wiem czy byłby dobry jako kandydat na chłopaka, wszystko byłoby okej gdyby nie to, że zaczełam z tym klientem, stało się i już się nie odstanie no trudno, może się nie zorientował sądząc po jego dalszym zachowaniu...
***